+4
ordys1990 1 lutego 2015 23:22
Serdecznie zapraszam na krótka relację z wypadu do Belgradu, która miała miejsce w dniach 25-27.01.2015

Nasza historia rozpoczęła się od ciężkich warunków pogodowych: nieodśnieżone drogi, mgła, opady śniegu oraz obawy przed odwołaniem lotów. Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem; loty KTW-NYO oraz NYO-BEG odbyły się planowo i około godziny 18.30 wylądowaliśmy w stolicy Serbii. Temperatura była kilka stopni wyższa niż w Polsce, co przełożyło się na nieustające opady deszczu, które niestety towarzyszyły nam do chwili wylotu.

Pierwszym celem było zdobycie szybkiego i możliwe taniego transportu do centrum – po wymknięciu się paru naciągaczom, znaleźliśmy kierowcę, który za cenę niższą niż taryfikator zawiózł nas do centrum. Standardowa cena taksówki to około 18 EUR lecz należy się targować. Możliwa jest również podróż autobusem linii A1 (drożej) lub miejskim 72, jednak zależało nam na czasie.

Po dotarciu do ścisłego centrum zameldowaliśmy się w Hostelu „Vintage Palace” który prowadzi dwóch Serbów. Jak się później okazało sympatycznych, życzliwych i niezwykle pomocnych. Hostel znajduje się przy ulicy Vuka Karadzica 12 (bed & breakfast – 11euro/osoba za noc).





Pogoda niestety nie sprzyjała robieniu zdjęć oraz kręceniu materiału, tak więc w nadziei na „lepsze jutro” udaliśmy się na najstarszą dzielnicę Belgradu (Skadarija), aby zakosztować sławnej serbskiej kuchni. Godnymi polecenia są dania: Kajmak, Pljeskavica czy Dimljena Butkica w restauracjach takich jak: Zlatni Bokal czy Vima Zjaha, koszt waha się w granicach 20-40zł. Uważać należy na fakt, iż na stole zwykle znajdzie się więcej niż zamawialiśmy – co po spożyciu może być dodatkowo płatne (choć nie zawsze – pieczywo czy woda mineralna są zwykle w gratisie). Polecić również można (naprawdę!) pobliskie fastfoody gdzie serwowana jest Pljeskavica w wersji na wynos – około 8-10zł.







Kolejnego dnia wyruszyliśmy na poznanie historii miasta oraz zwyczajów mieszkańców Belgradu. Pierwszym punktem była twierdza Kalemegdan, usytuowana na wzgórzu przy ujściu Sawy do Dunaju. Obiekt ten, odbudowany w 1731r. przez Austriaków, posiada na swoim terenie liczną ekspozycję dział oraz pojazdów militarnych. Z murów obronnych rozciąga się malowniczy widok na rozlewisko dwóch wspomnianych rzek oraz otaczający Belgrad.







Kolejnym punktem była wizyta w prawdopodobnie najstarszej restauracji w stolicy Serbii – lokalu o tajemniczej nazwie „?”. Geneza nazwy jest zawiła – po wielu zmianach oraz walce z duchownymi, w geście sprzeciwu, na szyldzie po dziś dzień widnieje znak zapytania. Polecamy serbską kawę, podaną w tradycyjny sposób – koszt około 5zł.





W drodze do cerkwi św. Sawy, mijaliśmy budynki ukazujące historię Belgradu. Wśród nich wymienić należy muzeum Nikoli Tesli, budynek parlamentu, malowniczy hotel Moskwa czy bibliotekę narodową. Widokiem, który wprawia w zadumę są uszkodzone budynki Ministerstwa Obrony,, pozostawione na pamiątkę bombardowania ścisłego centrum stolicy przez wojska NATO w 1999r.










W naszym odczuciu, najbardziej monumentalnym budynkiem stolicy jest jedna z największych cerkwi prawosławnych na świecie – cerkiew św. Sawy. Budynek ten stoi w miejscu pierwowzoru, spalonego w XVI wieku, prace we wnętrzu nie zostały jednak ukończone po dzień dzisiejszy. Magicznego uroku dodawał fakt, iż obserwowaliśmy świątynię skąpaną we mgle.







Po zapadnięciu zmroku udaliśmy się na masywny most Brankov nad Sawą, z którego można obserwować panoramę Belgradu. Jako ciekawostkę nadmienić warto, iż w pobliskich, przycumowanych barkach znajdują się liczne lokale taneczne otwarte również w chłodniejszym sezonie.





Stolica Serbii w naszym odczuciu jawi się jako miejsce pełne muzyki i zabawy. W okolicznych lokalach uświadczyć można zarówno występów zespołów muzyki ludowej, klasycznej jak również wziąć udział w karaoke z rockowym akompaniamentem na żywo. Jest to miejsce godne polecenia zważywszy na malownicze zabytki, życzliwych i otwartych mieszkańców oraz relatywnie niskie ceny.

W nocy przed samym odlotem, właściciele hostelu, w którym się zatrzymaliśmy, uraczyli nas specjałami serbskiej kuchni oraz lokalnymi trunkami (w tym sławną na całych Bałkanach Rakiją). Możemy z całego serca zarekomendować pobyt w „Vintage Palace” - klimat miejsca i rodzinną atmosferę.



Podsumowanie - koszta i ceny:

loty (KTW-NYO, NYO-BEG dwie strony): 170zł
hostel: 47zł za osobę/noc
taxi lotnisko centrum: 60-75zł
bilet komunikacji miejskiej: 4-5zł
wejście do muzeum: 5-10zł
obiad w restauracji: 20-40 zł
fastfood: 8-10zł
piwo(pub/restauracja): 5-10zł
piwo(sklep): 2-4zł
paczka papierosów(LM light): 6zł
woda mineralna: 1,5-2zł
pieczywo: 1-3zł
soki/napoje: 2-5zł
benzyna 95: 4,6zł
LPG: 2,7zł

100 dinarów serbskich (RSD) ok. 3.44 zł

Chciałbym serdecznie zaprosić wszystkich podróżników oraz osoby,które dopiero zaczynają swoją przygodę z wyprawami, do zainteresowania się naszą inicjatywą JoinTheTrip.
Udowadniamy że za niewielkie pieniądze można zwiedzić wiele miejsc, w komfortowych warunkach. Aktualnie poszukujemy ludzi z pomysłami, zapałem oraz czerpiącymi z życia jak najwięcej się da.
www.facebook.com/JoinTheTripPL
Pozdrawiam serdecznie

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

wolny 2 lutego 2015 11:42 Odpowiedz
Świetna relacja, też mnie Belgrad zaintrygował parę lat temu jako taki inny kawałek Europy. Ceny były zaskakująco niskie, a niektóre miejsca strasznie zaniedbane tak jakby od wojny ktoś tam na coś czekał. Co do ruin na zdjęciu do była siedziba Ministerstwa Obrony, a Radio i TV były w innym miejscu. Tu jest też ciekawy opis: http://www.timetravelturtle.com/2013/07/ruined-buildings-from-belgrade-bombing/
don_bartoss 9 lutego 2015 16:28 Odpowiedz
Belgrad został zbombardowany przez wojska NATO, a nie ONZ. Ta operacja nazywała się "Allied Force".
ordys1990 9 lutego 2015 22:25 Odpowiedz
Poprawione, dzięki :)